"Po śmierci przedmioty traktuje się tak samo źle jak, na których testowane są nowe leki. Nie ma pogrzebu, kwiatów ani modlitw. Jedynie jakuś podrzędny pracownik muzem wpisuje odpowiednią adnotację do spiętych w osobnym segregatorze dokumentów. I to nie po to, aby choć na papierze utrwalić znikający materiał. To zwykła procedura, która ma na celu że przedmiot ostatecznie zniszczono."